Pozycjonowanie po aktualizacji Pingwina – co się zmieniło?


Pingwin 4.0 został wdrożony we wrześniu 2016 r. To już kolejna aktualizacja tego algorytmu. Czym tym razem zmiana również wpłynęła na metody pozycjonowania?

Przypomnijmy sobie czym jest Pingwin

O Pingwinie pierwszy raz usłyszeliśmy w 2012 r. Dla pozycjonerów nie był to łatwy okres. Pingwin całkowicie zrewolucjonizował stosowane wówczas metody SEO. Podczas gdy dawniej na pozycję strony miała wpływ ilość prowadzących do niej linków, Pingwin zaczął weryfikować ich jakość. Tym sposobem Google usiłował walczyć ze spamem w wyszukiwarce. Za wartościowe były uznawane linki z popularnych portali poparte wartościową treścią. Tym samym linki pozyskiwane przy pomocy automatów stały się całkowicie bezużyteczne. Nie dość, że nie wzmacniały już pozycji strony, to narażały ją na dotkliwe kary od Google. Trzeba było więc jak najszybciej się ich pozbyć i działać w zupełnie inny sposób. To właśnie wtedy upowszechnia się content marketing, czyli promowanie strony przy pomocy użytecznych treści.

Przez kolejne lata Pingwin wciąż się zmieniał i udoskonalał. W 2014 r. została wprowadzona bardzo poważna aktualizacja do wersji 3.0. Wtedy znacząco spadły pozycje stron, do których prowadziły linki ze słabej jakości katalogów i blogów. Zyskały natomiast domeny, których właściciele koncentrowali się na tworzeniu ciekawej, wartościowej treści i działaniach w social media. W związku z tym, że aktualizacje Pingwina były wprowadzane średnio co dwa lata, już na początku 2016 r. pozycjonerzy spodziewali się zmian w Google. Ich przewidywania okazały się słuszne. We wrześniu 2016 r. Google ogłosił pojawienie się Pingwina 4.0.

Co dokładnie zmienił Pingwin 4.0?

Jeszcze do nie dawna algorytmy Google odwiedzały strony tylko w czasie aktualizacji. Pingwin w wersji 4.0 działa natomiast w czasie rzeczywistym, co znacznie przyspiesza jego działanie. Teraz żadne podejrzane linki nie umkną jego uwadze.

Nawet jeśli okaże się, że do jednej z podstron serwisu prowadzą podejrzane linki, nie musi na tym ucierpieć cała witryna. Pingwin w wersji 4.0 jest w stanie karać poszczególne podstrony, a nie całe domeny. To akurat bardzo dobra wiadomość dla pozycjonerów.

W 2016 Pingwin stał też się częścią głównego algorytmu Google. Jest on tym samym jedną z 200 zmiennych, jakie mają wpływ na wyniki wyszukiwania.

Jaki z tego wniosek dla pozycjonerów?

Po wprowadzeniu Pingwina 4.0. efekty działań podejmowanych przez pozycjonerów są widoczne niemal natychmiast. Nie trzeba już czekać na aktualizację algorytmu, bo Pingwin weryfikuje linki w czasie rzeczywistym. Dzięki temu łatwiej jest zauważyć, gdzie popełniony został błąd.

W maju 2017 na oficjalnym blogu dla webmasterów, Google ostrzegał również przed wykorzystywaniem do pozycjonowania niskiej jakości treści. Artykuły tworzone wyłącznie w celu pozyskania linków są dziś traktowane na równi z masowym katalogowaniem. Treści pozbawione zawartości merytorycznej, naszpikowane słowami kluczowymi to dla Google bezużyteczny spam, który z pewnością nie przyczyni się do podniesienia pozycji strony. Co należy zatem robić, by uniknąć gniewu Pingwina? Google radzi, aby przed publikacją każdego artykułu zadać sobie pytanie: Czy będzie on użyteczny dla użytkownika? Jeśli nie mamy co do tego żadnych wątpliwości, nie powinniśmy obawiać się kary.